czwartek, 20 listopada 2014

PRZYSTANEK AUTOBUSOWY


Tematem czwartego dnia wyzwania u Uli jest : Czego nauczyłam się w poprzednim miesiącu, więc dziś parę słów skrobnę o tym.

W październiku odniosłam pewien mały sukces, gdyż nie spóźniałam się często na autobus, nie goniłam na przepadłe, co jest nie lada wyzwaniem dla mnie, w związku z tym , że zawsze wychodzę z domu na ostatnią chwilę. A jak już, hmmm... autobus uciekł mi sprzed nosa, to nie martwiłam się tym bardzo. To są takie drobne i może nieistotne momenty, ale często denerwują i stresują, dlatego cieszę się, że taka mała zmiana u mnie zaszła. A apropos przystanków to cieszę się, że znajdowałam czas, by czasem pójść na przystanek dłuższą niż zwykle i przejść się spokojniej. Uwielbiam takie momenty, gdy nie muszę się nigdzie śpieszyć i stresować za dużo.
Piszę o tym, gdyż przebywanie codziennie drogi z domu na zajęcia zajmuje mi godzinę. Każda minuta,  która nie wiąże się z pośpiechem jest bezcenna.




                                                     Rzeszów, lata 70 Andrzej Listwin




Pozdrawiam Was Serdecznie :)

Ola


5 komentarzy:

Państwo S. pisze...

Codzienne małe przyjemności, czerpanie z nich radości to bardzo ważne!!!

Tores- pisze...

Docenianie drobiazgów to przydatna umiejętność :) Spokojny spacer na przystanek to drobiazg, ale jaki przyjemny, jeśli się go zauważy.

Natalia pisze...

rozumiem Cie,ja tez zawsze na ostatnia chwile i ciezko to zmienic...

Unknown pisze...

Bardzo nie lubię się spieszyć i spóźniać, to wyjątkowo mnie stresuje. A jak nie cierpię biegać za autobusem, staram się tego nie robić. Choć czasem nie ma innego wyjścia.

Anonimowy pisze...

pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres pośpiech stres tak bywa...
Zenon