Nie, nie, nie rozpoczynająca się magia świąt w każdym z hipermarketów i sklepów, nie mnóśtwo żarówek wokoło, prezenty i te sprawy.
Taka magia nieświąteczna. Po prostu wkraczająca w nasze życie znienacka.
O magii powstało już pewnie mnóstwo postów i znacie pewnie specjalistki i specjalistów od niej. Wystarczy zadać sobie pytanie jak :
- pięknie wyglądać,
- co pić, zjadać, używać,
- jakie triki w zachowaniu stosować,
- co mówić, a czego nie, bo nie warto albo nie należy.
Od takich pytań jest wielu magików, którzy znają receptę na zło tego świata, w tych i innych sprawach oraz upiększanie z każdej strony samego siebie. Co jest ważne i cieszę się z tego. Często czytam różne poradniki, które odpowiadają na pytanie : JAK, a o malarstwie i sztuce to wogóle są świetne :)
Jednakże prawdziwa magia i sposób na nią dla mnie nie tkwi w ich treści i tego ile ich przeczytasz, poznasz, przeanalizujesz.
Ważne, by dostrzegać jej siostrę bliźniaczkę, która choć też jest magią, to charakter ma zupełnie inny.
Jest: SPONTANICZNA, ZWYCZAJNA, SŁONECZNA, NIETUZINKOWA,
(A mimo to czasem trudno ją dostrzeć i trzeba się z nią zaprzyjaźnić, a wiadomo, że przyjaźń to nie lada wyzwanie).
Taka Magia odwiedza mnie, gdy :
- spotykam kogoś przypadkiem na ulicy albo w niespodziewanym miejscu, a rzadko się widzimy,
- sprzedawczyni w sklepie jest po prostu miła i uśmiechnięta, wtedy buła odrazu smakuje lepiej,
- znowu słyszę ulubioną piosenkę w radio albo ktoś gra na żywo coś co uwielbiam,
- rano budzi mnie słońce, a nie budzik torreador,
- w domu jest świeży, pieczony przez Mamę chleb - to jest czysta, niezmierzona radość,
- ktoś nieznajomy się do mnie uśmiecha, po prostu,
- okazuje się, że sala pełna ludzi mieści jeszcze kolejne 20, które siedzą na podłodze przy scenie,
- ktoś mi pomaga, tak niespodziewanie i to jest wspaniałe,
- śmieję się z byle czego i bez sensu i inni też się śmieją,
- tańczę, choć nogi tak bardzo bolą i co więcej inni grają i wszyscy są bardzo zmęczeni, ale dają radę,
- noc miesza się z porankiem,
- są mgły w górach i granatowy wieczór na mieście,
- dostaje telefon z dobrą wiadomością,
- ktoś przekręca wyrazy albo jest mistrzem w sucharach i opowiadaniach,
- okazuje się, że ktoś ma tak samo dużą pasję do czegoś jak ja,
- słyszę nieziemskie połączenia dzwięków albo widzę cudowne połączenia kolorów
Mogłabym tak wymieniać długo,ale wypisałam już dużo! :)
Ten post powstał, gdyż dziś jest ostatni dzień wyzwania blogowego u Uli z bloga Sen Mai. Bardzo lubię tę inicjatywę. Dzięki niej mogę zajrzeć na wiele bardzo ciekawych blogów i zobaczyć różne punkty widzenia na proponowane przez Ulę tematy. Dziękuję bardzo wszystkim za odwiedzanie mojego bloga. Jest mi bardzo miło,że tu zaglądacie i komentujecie. Mam nadzieję, że będę miała dużo energii do pisania tutaj, gdyż początkowe posty zawierały tylko moje prace. Trzymajcie kciuki.
Przypominam, że dziś - 21 listopada składamy życzenia nieskończoności UPRZEJMOŚCI. Niech gości ona u nas cały czas.
autor : Wanda Kujacz photographer
Pozdrawiam i życzę miłego i aktywnego weekendu :)
Ola
1 komentarz:
Pięknie napisane. Ja pierwszy raz brałam udział w tym wyzwaniu i bardzo mi się podobało. Głównie własnie dlatego, że mogłam poznać tak bardzo różne spojrzenia na te same zagadnienia.
Prześlij komentarz