Miło wrócić do domu z wakacji i zobaczyć, że w szkicowniku nie ma już miejsca i trzeba zakupić nowy na jesienne zapiski. Na wakacjach towarzyszył mi bardzo skromny zestaw rysunkowy, bo był to właśnie szkicownik lub miniaturowe kartki luzem i czarny cienkopis lub ewentualnie jakieś kolorowe pisaki, a to dlatego, że dzwigać nie lubię, a muzyki wokoło było tyle, że nie wiadomo było, czy słuchać, czy tańczyć czy grać, a to wszystko najpierw w Sędku, Woli Michowej a potem na Festivalu Pieśń Naszych Korzeni w Jarosławiu ( fotorelacja za niedługo, warto zobaczyć jak wygląda prawdziwy slow life na zdjęciach z telefonu komórkowego). Niekiedy jednak zdarzało mi się przycupnąć gdzieś w kącie i szkicować. Czasem plułam sobie w brodę i myślałam, że za mało, że powinnam i potrzebuje tego, że szkicowanie to powinno być dla malarza oddychanie i wtedy odzywał się wewnętrzny głos, że nie przygotowałam się właśnie jeżeli chodzi o materiały i nie mogę zaszaleć oraz że samo słuchanie muzyki jest wspaniałe. Wakacyjny szkicownik nie był też akwarelowy. Akwarele maluje obecnie na ogromnym formacie i wkrótce będzie można zobaczyć efekty tej malarskiej zabawy. Póki co walczę i zmagam się właśnie z tym formatem, ale sprawa jest przednia.
Na koniec muszę tylko napisać, że wakacyjne słuchanie muzyki było bardzo inspirujące i potwierdziło tylko zdanie, które powiedział mi mój mistrz i profesor od malarstwa w poprzednim roku, że malarstwo jest jak muzyka i trzeba wykonywać szkice - jak skrzypek wykonuje etiudy, a koncert jest jak wielki format. I tego chcę się trzymać w dalszym ciągu i zachowywać proporcje w działaniu... oraz dowiedziałam się, że muzycy również mają swoje muzyczne kolory, ale nie wiem jak je nazywają profesjonalne.
Wydaje mi się, że moc muzyki jest na tyle nie wymierna, że każdy mógłby nazwać takie kolory po swojemu. Swego czasu toczyłyśmy na fanpage mojego bloga krótką rozmowę na ten temat.
i potwierdziło też taki banał w moim życiu, że nie mogę żyć bez muzyki na żywo i bardzo mnie cieszy jak jej słucham lub gram z innymi.
buty do tańca, nie do pary, wirowały bardzo szybko. W tle grała wirująca radomska muzyka, stąd te kolory
przeworskie balkony w czasie zwykłego wyjścia na zakupy
Pies - szkic z początku lipca. szkoda, że nie kot, bo to sędkowskie koty - tęgusek i arcybis stały się tematem wielu sierpniowych rozmów
w rytmie miasta
basy dla mnie bardziej brzęczą, kontrabas daje ciekawe akcenty
a na koniec ormiański jazzik, który rozpoczął całe to lato
przesyłam słoneczne pozdrowienia , Ola F :)